AI zastąpi człowieka? Eksperci przewidują, jaka przyszłość czeka polską gastronomię

AI zastąpi człowieka? Eksperci przewidują, jaka przyszłość czeka polską gastronomię

Drukowanie steka z doskonale wyczuwalnymi włóknami wołowiny w każdej kuchni, roboty dowożące jedzenie standardem w rodzimych restauracjach i drony dostarczające nie tylko jedzenie, ale i książki czy pranie wprost pod drzwi. Czy taka przyszłość czeka branżę food w najbliższych latach? Co o rozwoju AI i nowych technologiach powiedzieli eksperci podczas spotkania Food Working?

Szansa czy zagrożenie?

AI prognozuje sprzedaż, usprawnia logistykę dowozów, a jednocześnie odciąża pracownika w monotonnych zadaniach. Choć wpływ nowych rozwiązań na branżę gastronomiczną jest niezaprzeczalny, to trudno wyobrazić sobie pracę i życie człowieka za kilka w świecie determinowanym przez sztuczną inteligencję. Czy intensywny rozwój to dla człowieka szansa, czy wręcz przeciwnie - zagrożenie?

Podczas minionego spotkania branżowego z cyklu Food Working, eksperci byli zgodni, że najnowsze rozwiązania to przede wszystkim możliwość rozwoju.

 - W nowych technologiach upatruję więcej szans niż zagrożeń, a technologia pozwala lepiej zarządzać zasobami - skomentował Mateusz Kowalczyk, CEO Foodsi, dodając, że choć Foodsi nie kojarzy się wprost z AI, to na co dzień starają się korzystać z generatywnej sztucznej inteligencji, czyli takiej formy, która może tworzyć dowolne obrazy czy treści.

Sztuczna inteligencja optymalizuje procesy, ułatwia pracę, analizuje duże ilości danych. Co to jednak oznacza w odniesieniu do sektora handlu? Jak się okazuje, wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań AI w kwestii chociażby otwierania nowych sklepów, jest dziś kluczowe.

- Żabka stoi na danych; otwierając nowy sklep bazujemy na danych historycznych, demograficznych czy danych ruchu w okolicy. To wszystko wspiera człowieka w podejmowaniu decyzji - wyjaśnił podczas spotkania Food Working Tomasz Głowacki, Head of Data Science, Grupa Żabka.

Zamawianie jedzenia w świecie AI

Z roku na rok proces zamawiania jedzenia do domu się skraca. Coraz mniej osób korzysta dziś z zamówień telefonicznych, chętniej sięgamy po aplikacje, za pośrednictwem których już po kilku kliknięciach z niecierpliwością możemy oczekiwać kuriera. Możliwość tę szczególnie doceniają młodsi konsumenci, którzy chętniej wybierają kontakt zapośredniczony.

Na zamówienia z restauracji warto jednak spojrzeć także z drugiej strony, czyli z perspektywy lokalu. Tradycyjne, telefoniczne złożenie dowolnego zamówienia jest w gruncie rzeczy czasochłonne. Jak wskazał Maciej Statkiewicz, Head of Wolt Drive Polska: składa się z około 7 etapów i zajmuje 5-10 minut czasu pracy obsługi. Nowe technologie skracają to do minimum.

Zamawiając jedzenie za pośrednictwem aplikacji, ograniczamy czas na rozmowę obsługi z klientem, przyjęcie zamówienia i ewentualne wyjaśnienie jego szczegółów, przekazanie go do kuchni, następnie dopasowanie kierowcy i wydanie gotowego dania. W świecie aplikacji mobilnych wszystko dzieje się automatycznie z ograniczeniem ryzyka pomyłek.

Świat aplikacji mobilnych. W czym tkwi ich sukces?

Jak stworzyć aplikację, która w ciągu kilku lat została pobrana przez ponad 1,5 mln użytkowników? Zdaniem Macieja Statkiewicza - aplikacja musi być prosta, by można było przejść do zamówienia w kilku krokach. Powinna też zainteresować nie tylko klientów, ale również merchantów.

Twórcy aplikacji próbują różnych rozwiązań, by w jak największym stopniu przyciągnąć do siebie konsumentów na dłużej.

Drukowany kotlet, drukowany łosoś i drukowany klopsik z IKEA - czy jesteśmy na to gotowi?

Temat drukarek 3D niewielu z nas dziś szokuje. Coraz częściej pojawiają się one już w szkołach, wprowadzając dzieci i młodzież od pierwszych poziomów edukacji w świat nowych technologii. Zdziwienie budzić jednak może wykorzystanie druku 3D w branży spożywczej. Jak się jednak okazuje, drukowanie jedzenia pozostawia przed ekspertami coraz mniej tajemnic, a efekty są niezwykle intrygujące. Wydruk tradycyjnego kotleta z zachowaniem włóknistości mięsa, łososia z utrzymaniem jego struktury czy kultowych klopsików IKEA nie jest już żadnym wyzwaniem dla specjalistów.

Podczas minionego spotkania z cyklu Food Working, Maciej Głowacki, Chief Design Officer Sygnis S.A., wyjaśnił, że w kategorii jedzenia wydrukować dziś można niemal wszystko, ważne by substancja, z której powstaje wydruk miała półpłynną formę. Z tego względu świetnie sprawdzają się produkty takie jak: czekolada, dżem, masa cukrowa, ciasto, pasty itp. W związku ze zbliżającym się okresem bożonarodzeniowym warto zainteresować się także zamówieniem makaronowych choinek czy gwiazdek, które świetnie wpiszą się w świąteczny, smakowity klimat, a jednocześnie są dobrą opcją na popularne w świecie fine diningu oszukiwanie zmysłów. 

- W druku 3D jest świetny potencjał, by zrobić na przykład samochodzik z mięsa komórkowego, który można zjeść w całości - wyjaśnia Maciej Głowacki, dodając, że drukowanie jedzenia odpowiada na coraz większy problem dysfagii, czyli trudności ze spożywaniem posiłków przez osoby starsze, które do niedawna skazane były na tzw. papki. -Druk 3D z papki tworzy konkretne formy, co znacząco wpływa na experience jedzenia -dodaje ekspert. Choć polskie szpitale nie oferują takich rozwiązań, to za granicą będziemy się z tym spotykać coraz częściej.

Roboty w restauracjach

 Kilka lat temu nikt nie przypuszczał, że zamiast kelnera w restauracji, będzie obsługiwał nas robot.

- Dzisiejsze technologie umożliwiają usprawnienie tego procesu, wprowadzając do lokalu innowacyjną maszynę, która poda zamówienie oraz odbierze brudne naczynia, zastępując obsługę. Może być to dość zaskakujące, ponieważ zespół kelnerski, szczególnie w restauracjach premium, jest jednym z kluczowych czynników, które wpływają na ocenę miejsca i powracalność gości - komentuje Marcin Pawlak, Key Account Manager LSI Software - Pion PUDU, zaznaczając, że automatyzacja procesów w gastronomii jest dziś nieuchronna. Pojawienie się takich maszyn jak roboty PUDU, to możliwość odciążenia pracowników będących na pierwszej linii kontaktu z klientem, w taki sposób, aby zapewnić gościom jeszcze lepszy serwis i opiekę podczas wizyty w danej restauracji. 

Maszyny poruszające się między stolikami, które podjeżdżają z tacą pełną posiłków i życzą gościom lokalu smacznego - roboty, które wspierają restauratorów w ich codziennej pracy.

Jaka czeka nas przyszłość?

Podczas minionego spotkania z cyklu Food Working uczestnicy debaty, oddając wodze technologicznym fantazjom, wskazali wizje przyszłości branży food, które - być może już niedługo - staną się rzeczywistością. Zdaniem Marcina Pawlaka, roboty w restauracji staną się standardem, który - choć obecnie szokuje, intryguje, zastanawia - w przyszłości stanie się stałym elementem profesjonalnej obsługi gościa. 

Przedstawiciel Wolt, choć zaprezentował możliwości dostaw jedzenia dronem czy jetpackiem nie do końca wierzy w potencjał tych rozwiązań. Jak podkreśla, może być to skomplikowane w kontekście dostępnej infrastruktury drogowej, a także niesprzyjających warunków atmosferycznych. Wyobraźmy sobie jednak, że mamy miasto, w którym mamy optymalną ilość pralni, poczt, sklepów i mamy kuriera, który dostaje notyfikację w apce by zrobić nam zakupy, bo ma sygnał na przykład z naszej lodówki. Może po drodze odbierze nam też ubrania z pralni. Wyobrażam sobie, że całkiem niedługo będziemy mieli prywatnego kuriera od wszystkiego - dodał Maciej Statkiewicz.

Maciej Głowacki ma z kolei nadzieję, że drukowanie jedzenia w zaciszu własnego domu stanie się codziennością. Obecnie koszt drukarki 3D drukującej jedzeniem wynosi już tylko kilka tysięcy euro, a branża wierzy, że dostępność drukarek będzie rosnąć i pociągać za sobą też dalsze spadki cen. Tym, co z pewnością przyczyni się do intensywniejszego rozwoju tego sektora, jest pogłębianie badań z zakresu materiałoznawstwa i zdobywanie nowej wiedzy o technologii druku.

Przedstawiciel Żabki ma pewność, że AI nie zabierze nam pracy, wręcz przeciwnie, stosowanie systemów sztucznej inteligencji z całą pewnością przyniesie organizacji wiele korzyści związanych ze wzrostem efektywności pracowników. Część zawodów zniknie, ale na pewno powstaną też nowe. Zdaniem Tomasza Głowackiego człowiek będzie miał więcej czasu na poświęcenie się kreatywnej i merytorycznej pracy. Natomiast powtarzające się zadania, które robimy z automatu, a zabierają nam sporo czasu, będzie można oddać AI. 

Szansa, którą należy wykorzystać 

Piąte spotkanie z cyklu Food Working w ramach projektu Food and Design jest potwierdzeniem, że sztucznej inteligencji nie należy się bać i wręcz przeciwnie, należy ją coraz odważniej wprowadzać do swojej pracy. Dla każdego z nas to nie tylko ogromne wyzwanie, ale także możliwość, która może odmienić naszą codzienność na lepsze.