Poradnik dla boomerów, czyli różnice międzypokoleniowe w gastronomii

Poradnik dla boomerów, czyli różnice międzypokoleniowe w gastronomii

Sztos, dzban, to niektóre powiedzonka młodzieży, które przeszły do słownictwa potocznego. Jednak jak nie być boomerem i nie usłyszeć za plecami pogardliwego stwierdzenia: "Ok, boomer!" od młodszego pokolenia? To zupełnie inna sprawa. Jeśli nie spotkaliście się z tym określeniem, śpieszę z wyjaśnieniem. "Boomer" to potoczne określenie nadane przez ludzi młodych zrzędliwym, starszym osobom. Artykuł kieruję zatem do wszystkich boomerów. Może, choć w małym stopniu, pozwoli on spojrzeć Wam na pewne sprawy oczami młodych, a tym samym polepszyć wzajemne zrozumienie i komunikację.

Zmiana pokolenia a perspektywa

Każdy z nas spotkał się w swoim codziennym życiu, a także w pracy z różnicami między pokoleniami i to nie powinno nikogo dziwić. Tak jak my byliśmy i jesteśmy inni niż nasi rodzice czy dziadkowie, tak samo młodsze pokolenie różni się od nas. Zauważmy, że zmieniła się nasza perspektywa. Nie jesteśmy już najmłodszym pokoleniem, które uważa swoich rodziców i dziadków za przestarzałych, niemodnych, nienowoczesnych, wręcz z innego świata, a przy tym nierozumiejących nas i wywyższających się ze swoimi mądrościami życiowymi. Reakcją na takie zachowanie był bunt, sprzeciw i negacja. Starsi mogli prawić nam kazania, a my i tak robiliśmy swoje. Spójrzmy więc na to z tej perspektywy. Teraz to my jesteśmy pokoleniem, które przesunęło się o oczko wyżej na drabinie międzypokoleniowej i zachowujemy się zupełnie jak kiedyś ?oni?. A mówiliśmy, że przecież nigdy tak nie będzie, bo nasze pokolenie jest inne, światłe i nowoczesne. Warto uświadomić sobie, że różnice międzypokoleniowe zawsze będą występować, a my powinniśmy patrzeć, uczyć się i nie oceniać, chociaż to trudne. Z takim podejściem o wiele łatwiej będzie nam scharakteryzować młodsze pokolenie w sposób racjonalny, bez negatywnego nacechowania emocjonalnego.

Pokolenie Z - stereotyp i nie tylko

W świat wkroczyło właśnie pokolenie Z i, jak już stwierdziliśmy wcześniej, musi być inne niż pokolenia wcześniejsze, Y czy X. Przedstawicieli pokolenia Z uważa się za generację, która sporą część życia spędza w świecie wykreowanym przez Internet i social media. W obiegowej opinii mają zatem wysokie wymagania, a więc na pewno są roszczeniowi. Nie przywiązują się do jednej lokalizacji, w tym do jednego miejsca pracy. Potrafią często je zmieniać. Czy to oznacza, że są nielojalni? Z jednej strony są bezpośredni, mówią otwarcie, co im nie pasuje i czego oczekują. Ponadto stawiają wyraźne granice, co jest dla nich do zaakceptowania, a co nie, i określają przy tym, jak chcieliby, aby wyglądała otaczająca ich rzeczywistość. Jednak z drugiej strony, mają zbyt wysokie wymagania, szczególnie w kontekście wynagrodzenia w stosunku do posiadanych kompetencji. Często ich umiejętności społeczne są na nikłym poziomie, co powoduje problemy w działaniach grupowych. Gdyby jednak spojrzeć z innej perspektywy, mogłoby się okazać, że są tolerancyjni i szczerzy. Nie boją się zmian. Mają świadomość, że dzisiejszy świat to ciągły chaos i zmienność, a więc są lepiej przystosowani do aktualnej rzeczywistości. Pokolenie Z lubi nawiązywać nowe znajomości i nie boi się podróżować. To poszerza ich horyzonty i rozwija na różnych płaszczyznach. Młodzi ludzie są wymagający, bo nie godzą się na bylejakość. Cenią siebie i swój czas. Prawdopodobnie mają też duże plany na przyszłość.

 "Paradygmat boomera" - porada praktyczna

Wróćmy jednak do początku. Skoro chcemy zrozumieć naszych młodszych kolegów, wkraczających obecnie na rynek pracy, a przy tym odcinamy się od bycia boomerami, co dalej? Po pierwsze, zgadzam się ze stwierdzeniem, że otwarta głowa zaczyna się od szeroko otwartych oczu. A zatem otwórzmy je już dziś! Nie zamykajmy się w utartych przekonaniach. Naprawdę wczujmy się w sytuację i świat młodych. Poznajmy ich perspektywę. Aby było to możliwe, należy patrzeć, słuchać, dopytywać, a przy tym nie oceniać! Pomyślmy, jeśli różnice są duże, to dobrze, gdyż różnorodność sprzyja nowym pomysłom. Nauczymy się o wiele więcej, czerpiąc z doświadczeń, przeżyć, emocji, które na co dzień nie są dla nas dostępne. Jeżeli nabierzemy tej świadomości, możemy przybić sobie piątkę.

Subiektywna ocena pokolenia Z

Dzięki stałemu kontaktowi ze sporą liczbą przedstawicieli pokolenia Z w mojej codziennej pracy i wynikających z niej obowiązków zawodowych, zawsze kłócę się ze stereotypowym postrzeganiem tej grupy. Dostrzegam, że tak, jak w każdym pokoleniu, są w niej osoby pracowite, ambitne i przedsiębiorcze, które poprzez zaangażowanie, odrobinę szczęścia, a także pomocną dłoń starszych kolegów, mogą wiele osiągnąć. Są również tak zwani "przeciętniacy". Jak zwykle jest ich najwięcej. Z mojej perspektywy wynika, że można napotkać również osoby bierne, nieprzejawiające większego zainteresowania podejmowaniem konkretnych aktywności. Oczywiście pierwsza kategoria, którą na potrzeby artykułu nazywam diamentami, jest nieliczna. Jednak myślę, że, gdy na nie trafimy lub wyłowimy je z tłumu, warto zadać sobie trud, aby stać się ich mentorem. W końcu inwestując w przyszłe pokolenia, zapewniamy sobie lepszych pracowników, w dalszej kolejności świetnych kucharzy, którzy kiedyś mogą stać się profesjonalnymi szefami kuchni. Jeżeli słyszę, że ktoś mówi o braku zaangażowania młodzieży, to odpowiadam, że się myli. Choć oczywiście to moja subiektywna opinia. Ale jak mogłabym popierać takie stwierdzenie, kiedy na co dzień widzę w branży gastronomicznej nastolatków i młodych dorosłych, którzy starają się o naukę w ramach programu Erasmus, wyjeżdżają na zagraniczne staże, praktyki czy startują w międzynarodowych konkursach kulinarnych. Nie muszę jednak sięgać daleko, gdyż przywołuję w pamięci obraz ucznia szkoły gastronomicznej z małej miejscowości położonej niemal 400 km od Warszawy, który przez cały rok szkolny przyjeżdżał na warsztaty wspierające jego kompetencje zawodowe, bez narzekania na niedogodności. Ten młody chłopak przychodził do szkoły, następnie, po powrocie do domu, szedł na wieczorny autobus i rano wysiadał na Dworcu Zachodnim, skąd dojeżdżał na warsztaty. Dodam, że przez cały dzień brał w nich czynny udział. Gdy zbliżał się wieczór, wsiadał do autobusu powrotnego, odjeżdżał do domu tuż nad ranem, po czym spał chwilę i szedł do szkoły. Był wdzięczny za szansę oraz dane mu możliwości. Po prostu chciał. Podsumowując, powiem tylko tyle - oby chciało nam się tak, jak jemu!

autor: Anna Paprocka, kierownik projektu Akademii Mistrzów Smaku by Belvedere