Funkcjonowanie w dobie pandemii - odsłona jesienna
Kilka miesięcy temu zaczynałam swój artykuł od słów: "Z koronawirusem żyjemy już od ponad 5 miesięcy", dziś już nie tylko mogę napisać, że epidemia towarzyszy nam od 8 miesięcy, ale zdążyła również nadejść druga fala wirusa SARS-CoV-2. Eksperci od dawna nie tylko ją zapowiadali, ale prognozowali również, iż będzie ona silniejsza od tej z początku roku. Czy mieli rację? Czy czeka nas ponowny lockdown?
Póki co - minilockdown
Według wszelkich dostępnych analiz ryzyka i prawdopodobieństwa oraz wypowiedzi rządzących ponowny całkowity lockdown, tak jak miało to miejsce na wiosnę, raczej nam nie grozi. Powód jest prozaiczny - pieniądze. Dofinansowania, zwolnienia, odszkodowania. Po wiosennej fali tarcz, choć jak doskonale wszyscy wiemy, środki przeznaczone na pomoc przedsiębiorcom stanowiły jedynie kroplę w morzu potrzeb, wydaje się, że rządzący niechętnie patrzą na ponowny, całkowity lockdown gastronomii i innych branż. Stąd należy się raczej spodziewać wprowadzania kolejnych ograniczeń, ale bez całkowitego zakazu prowadzenia działalności.
Ostatnie ograniczenia zmieniają się zaś w takim tempie, że dokładne omawianie ich w naszym miesięczniku jawi się jako całkowicie niecelowe, nie mamy bowiem szans nadążyć za ustawodawcą. Są jednak pewne działania, pewne prawne aspekty tych ograniczeń, które pozostaną raczej niezmienne, niezależnie od tego, ilu gości będzie mogło wziąć udział w przyjęciu okolicznościowym, do której będą mogły być czynne lokale gastronomiczne, czy jaka będzie wyznaczona odległość pomiędzy stolikami w restauracji. I na tych kilku ważnych dla branży prawnych aspektach chciałabym się skupić w tym artykule.
Jeszcze raz - krótko - o przyjęciach okolicznościowych
Gdy myślałam, że o organizacji przyjęć okolicznościowych w czasach koronawirusa - tu i na blogu - napisałam już wszystko, wprowadzono całkowity zakaz organizacji przyjęć weselnych i innych przyjęć okolicznościowych w strefach czerwonych i ograniczenie liczby uczestników w strefie żółtej do 20 osób wraz z zakazem organizowania zabawy tanecznej. Taki krok ze strony rządu zmienił sytuację zleceniobiorców i zleceniodawców. Do niedawna w sytuacji, kiedy Twoi zleceniodawcy próbowali rozwiązać umowę na organizację przyjęcia weselnego, argumentując to tym, że goście boją się wziąć udział w uroczystości bądź mają problemy z dojazdem z zagranicy, racja była po Twojej stronie. Przyjęcie mogło być wykonane częściowo. Twój zleceniodawca mógł więc zrezygnować z organizacji przyjęcia, ale nie przysługiwał mu zwrot wpłaconego zadatku.
W sytuacji, która zastała nas obecnie, a więc przy możliwości zorganizowania zamiast wesela jedynie skromnego obiadu dla najbliższej rodziny i to bez tańczenia, sytuacja wygląda jednak nieco inaczej. Będąc na Twoim miejscu, namawiałabym raczej zleceniodawców na zmianę terminu przyjęcia. Jeżeli bowiem Ci z jego organizacji zrezygnują definitywnie, w mojej ocenie nie można im przypisać winy za rozwiązanie umowy, a co za tym idzie ? wpłacony przez nich zadatek powinien ulec zwrotowi.
Czas na dowozy
Kolejny aspekt, który chciałabym poruszyć, to dowozy. Widać, że coraz więcej restauracji koncentruje się na rozwijaniu tej gałęzi działalności. I to nawet latem, kiedy restauracje funkcjonowały w miarę normalnie. Co więcej, widać wyraźnie, że również rządzący, wprowadzając kolejne ograniczenia, sami sugerują, iż po godzinie 21 działalność gastronomiczna ma być realizowana w formie dowozów czy też sprzedaży na wynos. Szkoda jednak, że jednocześnie od marca nie mieli czasu na uregulowanie sprzedaży alkoholu w dowozie. Ale to temat na zupełnie inny artykuł.
Wracając jednak do dowozów, widoczna jest również tendencja rezygnowania z usług różnych, mniej lub bardziej popularnych portali pośredniczących w zamawianiu posiłków i ich dostarczaniu do klienta i tworzenia własnych sklepów online do składania zamówień na własnych stronach internetowych. Uważam to za świetny pomysł, jednak chciałabym zwrócić Twoją uwagę na to, aby wprowadzić taki system sprzedaży zupełnie legalnie, w zgodzie z obowiązującymi przepisami. Jeżeli zatem rozpoczynasz zbieranie zamówień poprzez sklep online, który uruchomiony został na Twojej własnej stronie internetowej, musisz na tej samej stronie opublikować regulamin takiego sklepu online. Regulamin składa się z wielu obowiązkowych punktów, ale wspomnę tutaj chociaż o kilku - dokładnym określeniu Twoich danych jako sprzedawcy, określeniu zasad składania zamówień, zasad płatności, zasad dowozu czy też odbioru posiłków, zasad składania reklamacji.
Jeżeli Twoja strona internetowa korzysta z plików cookies (a jestem skłonna się założyć, że tak właśnie jest), musi się tam znajdować również polityka cookies. Co więcej, mając sklep online i zbierając za jego pośrednictwem zamówienia, z pewnością gromadzisz dane osobowe. Dlatego też, aby robić to legalnie, musisz zamieścić na stronie internetowej odpowiednią klauzulę informacyjną - RODO. Bez tych trzech dokumentów w zasadzie nie powinieneś ruszać ze swoim sklepem.
Co z tymi karami pieniężnymi?
I już na koniec, ostatnie, ale chyba najważniejsze zagadnienie, a w zasadzie pytanie - czy możesz zostać ukarany jako restaurator za złamanie obowiązujących covidowych ograniczeń. Wiem, że wielu z Was ma w tym zakresie spore wątpliwości, prawdopodobnie biorą się one stąd, iż bardzo sporny stał się obowiązek noszenia maseczek. Dlatego już Ci tłumaczę jak to jest z tymi maseczkami i karami pieniężnymi przy okazji też. Zarówno obowiązek noszenia maseczek, jak i ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej bez wątpienia ograniczają nasze konstytucyjne prawa. Ograniczenie naszych konstytucyjnych praw może zaś nastąpić wyłącznie w ustawie. Ale - ustawa może zawierać jedynie upoważnienie do uregulowania pewnych rzeczy w rozporządzeniu. Nazywa się to tzw. delegacją ustawową. Jeżeli chodzi o stan epidemii i interesujące nas covidowe ograniczenia, taką delegację ustawową zawiera przepis art. 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, zgodnie z którym w rozporządzeniu można ustanowić m.in.: czasowe ograniczenie określonych zakresów działalności przedsiębiorców oraz obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowania innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie. Problem polega zatem na tym, iż ustawa nie daje upoważnienia do obejmowania obowiązkiem noszenia maseczek osób zdrowych, które nie są podejrzane o zachorowanie. Nie pytaj mnie, dlaczego do dziś nikt nic z tym nie zrobił, bo nie wiem. Ale wiem, że mimo wadliwości tych przepisów, gorąco namawiam Cię do noszenia maseczek! Nie dlatego, że mamy taki obowiązek, ale w poczuciu odpowiedzialności za osoby, które spotykamy albo nawet mijamy na ulicy. Wracając do gastronomii: tu nie ma wątpliwości. Ograniczenia wprowadzane są legalnie i po prostu obowiązują. A minimalne kary pieniężne za ich złamanie wynoszą 10 000 złotych. Dlatego, mimo iż każdy z nas ma swoje odczucia dotyczące wprowadzanych ograniczeń - ja też, uwierz mi, nie zgadzam się z większością z nich - nie powinien lekceważyć obowiązujących nakazów i zakazów. Bo one obowiązują, a odpowiednie organy mają prawo je kontrolować. I karać.
Mam nadzieję, że ten artykuł rozwiał Twoje wątpliwości bądź uzmysłowił Ci, jakie ciążą na Tobie obowiązki, tak abyś był ich świadom i nie musiał ponosić konsekwencji niedostosowania się do nich. Bardzo chciałabym w przyszłym miesiącu napisać o czymś zupełnie normalnym - prawie pracy, RODO czy zasadach sprzedaży alkoholu. Choć wiem, że do tego czasu koronawirus nam jeszcze nie odpuści.
Co więcej, zmiany następują tak szybko, że trudno przewidzieć, co będzie za miesiąc. Możesz być jednak pewien, że również za miesiąc pochylę się dla Ciebie nad najbardziej palącymi problemami branży gastronomicznej. Niezależnie od tego, czego będą dotyczyły.
autor: Marta Kosecka - adwokat, właścicielka Kancelarii Adwokackiej w Gdyni, autorka bloga przepisnagastronomie.pl